Jednak teraz z jego spinki wyleciała Sayuri.
Strój Władcy Ciem zmienił się na jego wcześniejszą wersję. Wiedział, że moc pawia będzie potrzebna, toteż zwrócił się do kwami.
-Co jesz?
-J-jabłka, albo t-truskawki - odpowiedziała niepewnie (była bardzo nieśmiała, a dodatkowo bała się mężczyzny ~dop. autorki)
Mężczyzna bez słowa poszedł po te owoce. Tymczasem Sayuri bardzo się denerwowała. Musisz być pewniejsza. Jak tylko tu wróci to nakrzyczę na niego, za to, że używa tak MOJEJ mocy i nic nie zjem. Tak postanowiła w głowie. Jednak gdy tylko Władca Ciem wrócił jedyne co zdołała wykrztusić to coś na kształt:
-Czy... M-mógłbyś nie używać mojej m-mocy do czynienia z-zła?
Także na twarz opadły jej (eem jak się nazywają te pióra na głowie pawia?) pióra na głowie (na razie pisze tak XD)

Władca Ciem spojrzał na nią z gniewem.
-Od teraz twoje miraculum należy do MNIE i moc, którą mi daje też jest MOJA, a nie twoja. - powiedział.
-Tak, przepraszam - odparła szybko kuląc głowę i zmierzając w stronę talerza z owocami. Nie chciała ich jeść, jednak jedno spojrzenie "nowego mistrza" sprawiło, że talerz został przez nią opróżniony. Tymczasem Władca Ciem spojrzał w berło obserwując emocje Alessi.
_____________________
Dziewczyna siedziała samotnie na dachu jakiegoś budynku. Nikt nie pomyślał, żeby po nią wrócić, przecież nie umie zejść. Było jej wstyd, że narobiła tyle szkód. Przecież o mało nie doprowadziła do upadku Biedronki i Czarnego Kota. Po dłuższym czekaniu na jakąkolwiek reakcję ze strony innych położyła się na twardym podłożu. Nie chciała zasypiać, ale po dłuższej chwili pochłonął ją świat snów.
W śnie Alessia była w lesie. Spotkała rudego lisa, a wokół niego pomarańczowa poświata. Cały świecił. Zaczął uciekać, a dziewczyna próbowała za nim pobiec. W tym momencie jednak poczuła, że zamiast swojego ubrania posiada sukienkę. U góry była cała czarna. Na dole pomarańczowo-biała i długa.
-Zaczekaj- krzykła za zwierzęciem, wyciągając rękę.
Lis, jak na zawołanie, obrócił się, usiadł i spojrzał w jej stronę.
(przepraszam za tego lisa, pierwszy raz rysowałam zwierzę)

-Kim jesteś? - spytała się niepewnie dziewczyna.
-Za niedługo mnie poznasz, jestem Shun- jego głos był niski, ale nie brzmiał zbyt dojrzale - na razie chodź za mną.
Alessia zrobiła tak jak chciał, a po kilku minutach doszli do dużego budynku, który wyglądem przypominał świątynie. Weszli do środka. Było to ogromne pomieszczenie, zdawało się, jakby byli w kościele, tylko nie było ławek. Na witrażach, znajdujących się na prawie każdym oknie, których było dosyć sporo, były obrazy z wizerunkami ludzi, w strojach Lisa. Byli w różnym wieku, niektórzy byli kobietami, inni mężczyznami. Na środku za to był kamienny stół, a na nim pomarańczowo-białe pudełko, z wizerunkiem lisa na środku.
- Dlaczego tu jestem?-spytała w końcu dziewczyna -Przez to - odparł Shun wskazując pyskiem na naszyjnik z ogonem lisa
- Dlaczego tu jestem?-spytała w końcu dziewczyna
-Przez to - odparł Shun wskazując pyskiem na naszyjnik z ogonem lisa.
-To? - odpowiedziała zdziwiona - przecież to zwykły naszyjnik, kupiony przez moją siostrę.
-Tak Ci się zdaje, to druga część miraculum lisa. Pierwsza jest u mistrza Fu i tam znajduje się ja, jako kwami. Druga zaginęła, ale teraz odnalazłem ją, gdy trafiła do kogoś o dobrym sercu, jak Biedronka, czy Czarny Kot.
-Czekaj, czekaj. Jakie mira-cośtam , jaki mistrz i jakie kwami? Co to wszystko jest.
-Przykro mi, nie mamy już czasu, ale zaniedługo się dowiesz- odparł i zniknął w pudełku.
-Czekaj, jak mam się obudzić - krzyknęła za nim Alessia.
Myślała, że to głupi sen, zaraz się obudzi. Przecież to się nie może dziać. Ona i czyste serce? Przecież to samo w sobie się nie zgadzało. Gdyby miała czyste serce nie opanowałaby ją akuma. Ten lis to pewnie wytwór jej wyobraźni, może efekt uboczny bycia "lisicą". "Ale chcę się obudzić, a nie potrafię. Może otwierając pudełko obudzę lisa? "-pomyślała.
Dlatego otworzyła pudełko, zobaczyła pomarańczowe światło i obudziła się.
Tylko, że nie była już na dachu...
______________________________________
Nick przestał wyczuwać miraculum Biedronki i Czarnego Kota. To znaczyło, że albo się odmienili, albo zostały im odebrane. Był pod postacią żólwia, która dawała mu zieloną maskę, jak i oczy, które zmieniły kolor. był ubrany zielono-brązowo, a jego bronią był, przyczepiony z tyłu, wyglądający jak skorupa, kij z tarczą, która potrafiła się wysuwać i wsuwać do kija. Dzięki temu mógł szybko bronić się przed atakami przeciwników. Jego włosy się nie zmieniły; dalej były ciemne, brązowe i krótkie.Nagle jednak zaczął wyczuwać coś jeszcze, co czuł w domu. W tej postaci czuł inne miracula. Mistrz Fu powiedział mu, że miraculum lisa zostało podzielone na dwa i właśnie chyba znalazł drugą część. Skoro i tak nie czuć Tikki i Plagga postanowił pójść to sprawdzić. Gdy dotarł na miejsce zobaczył śpiąca dziewczynę. Wyczuł trochę mrocznej energii.
Była ofiarą akumy pomyślał. Teraz jednak przeważała moc lisa. Może uczynię z niej kolejną posiadaczkę? Biedronce i Czarnemu Kotowi przyda się pomoc.
Dlatego wziął ją do domu. Gdy tylko do niego weszli chłopak się odmienił.
-Weiji, schowaj się w skorupie - powiedział, po czym strój superbohatera zniknął z niego.
-No i, znalazłeś ich? - zapytał się Mistrz Fu, wychodząc zza rogu.
-Nie, przestałem wyczuwać ich miracula - odpowiedział krótko, kładąc Alessię na łóżku.
-Nawet bez miraculum potrafię wyczuć energię Shuna. Czyżby miała drugą część naszyjnika? - Mistrz Fu przyjrzał się biżuterii na szyi dziewczyny.
-Tak, a ja nie potrafię ich połączyć. - stwierdził Nick, z rezygnacją opadając na ziemię.
-Ale ja potrafię - powiedział Weiji, delikatnie zdejmując naszyjnik.
-Przykro mi, nie mamy już czasu, ale zaniedługo się dowiesz - rozbrzmiał w pomieszczeniu głos Shuna.
-Co to? - zapytał zaciekawiony nastolatek.
-Głupi Shun-mruknął zielony kwami. - ujawnił się jej.
Po chwili brązowowłosa zaczęła się budzić. Zaskoczona od razu wstała i rozejrzała się po pokoju.
-Co ja tu robię? - wydobyła z siebie nieco wystraszona dziewczyna.
Weiji od razu schował się za plecy chłopaka.
-Doszłaś już do siebie, chodź do kuchni, dam ci coś do zjedzenia - Mistrz Fu mrugnął do Nicka porozumiewawczo i wyszedł z dziewczyną z pokoju.
Tymczasem Weiji zaczął łączyć dwa miracula. Po dłuższej chwili w końcu mu się udało. Gdy chłopak wziął je do ręki oślepiło go pomarańczowe światło, a po chwili pojawił się kwami, wyglądem przypominający rudego lisa.
-Aleee nudno tam było... Wreszcie świat - odrzekł ziewając. Po chwili spojrzał na chłopaka - Ej, kim jesteś? Spodziewałem się ujrzeć mistrza Fu, lub Alessię. Czemu masz miraculum żółwia?
-Alessię? A kto to jest? - spytał chłopak.
-Aleś ty nie kumaty. Czemu zawsze trafiam do idiotów. - odpowiedział Shun podfruwając przed twarz chłopaka. Następne słowa mówił przesadnie głośno i wyraźnie - TO BYŁA TAKA DZIEWCZYNA, CHYBA WIESZ KTO TO JEST DZIEWCZYNA, KTÓRA MIAŁA DRUGĄ CZĘŚĆ MOJEGO MIRACULUM.
-Nie jestem ani głupi, ani głuchy - powiedział urażony chłopak - jestem nowym strażnikiem.
Po tych słowach rude stworzonko uważnie mu się zaczęło przyglądać. W jego oczach widać było zmartwienie.
-Czy Mistrz Fu umarł? - spytał, patrząc się na chłopaka.
-Nie, spokojnie - odparł pospiesznie, rozwiewając wszelkie wątpliwości kwami.
-Czyli jeszcze nie wykitował, to dobrze - powiedział Shun powoli wracając do normalnego zachowania.
-Shun, zdaję sobie sprawę, że mówiłem ci to już tysiąc razy, ale jesteś idiotą-powiedział Weiji, ze spokojem, przybierając kamienną twarz. Od zawsze trudno było go wytrącić z równowagi.
-Tak, tak jestem idiotą, nie powinienem nic jej mówić... Bla, bla, bla-Lis zaczął przedrzeźniać zielone kwami. - chciałem wreszcie wyjść. Dzięki wprowadzeniu jej do tematu, jako tako, stworzyłem sobie wreszcie sytuację, musicie mnie do niej wysłać. Prawda, że jestem sprytny?
-Prawda, że mogę tego nie komentować? - wtrącił się Nick
-I tak powiedziałbyś coś głupiego. - powiedział udając znudzonego.
-Ja wcale... - zaczął chłopak, powoli gotując się, ze złości. Przynajmniej w postaci żółwia przejmował jego spokój, za łatwo dałoby się wyprowadzić go z równowagi w trakcie walki.
-Lepiej wracaj do naszyjnika tworząc pudełko, dziewczyna zaraz wróci - odparł Mistrz Fu zza rogu- i nie dokop jej za bardzo. Ja już znam te twoje sztuczki.
Staruszek się uśmiechnął na wspomnienia , a kwami razem z nim. Od zawsze miał z nimi dobre stosunki i potrafił się dopasowywać do każdego. Po chwili mały lis wleciał do naszyjnika, oślepił wszystkich pomarańczowym światłem, a wokół miraculum stworzyło się biało-pomarańczowe pudełko (takie jak w poprzedniej części). Nick schował pudełko do kieszeni bluzy, którą dziewczyna wcześniej zostawiła, a po chwili ona sama przyszła.
-Ja chyba już pójdę, dziękuje za pomoc - stwierdziła, zabierając bluzę. Po chwili jednak się zatrzymała i zwróciła się do chłopaka - czy ta sytuacja to moja wina?
-Nie jest twoja, tylko Władcy Ciem - odpowiedział.
-Ale ja się dałam opętać. Nawet nie wiem co się stało z Biedronką i Czarnym Kotem. Ja czuję że to wszystko moja wina.
-A czy gdybyś mogła ruszyłabyś im z pomocą? - zapytał się Alessi.
-Ja? Jestem większym tchórzem niż się wydaje. Nawet pewnie bym nie dotarła, albo od razu coś zrąbała. Poza tym przejmuje się wszystkim co zrobię źle. Byłabym dla nich najgorszą pomocą, ale jak znajdziesz sposób na cofnięcie wszystkiego to daj znać - stwierdziła smutno i wyszła.
-Jeszcze zobaczymy, czy im nie pomożesz - młody strażnik uśmiechnął się, mimo, że wiedział, iż dziewczyna go nie słyszy.
___________________
Tymczasem dziewczynę cały czas zżerało poczucie winy. Mimo, że była opętana przez tamtego mężczyznę, to przecież miała wybór. Może gdyby dłużej się opierała, szybciej by wyszła z tej sytuacji. Po drodzę zobaczyła ciemnowłosą dziewczynę, idącą z jakimś blondynem w kierunku piekarni. Od razu poznała nastolatkę. To ją spotkała w szkole, przed opętaniem. Marinett ją zobaczyła, uśmiechnęła się i pomachała do niej. Mimo, iż była zdziwiona, że Alessia nie jest już pod władzą akumy, to cieszyła się, że jest już sobą. Przypomniało jej się, że to ona ich uratowała, ale zaczęła się zastanawiać co się stało z akumą. Przecież jej nie oczyściła. Czyżby się skopiowała? Raczej nie, zobaczyłaby już kilka przemienionych ludzi. Więc co? Gdy Marinett dotarła do drzwi piekarni ze zdziwieniem odkryła, że są zamknięte. Dopiero teraz zobaczyła notatkę na drzwiach.
"Marinett, przepraszamy, że tak nagle zniknęliśmy, ale mieliśmy pilną wizytę poza miastem i nie mogliśmy czekać. Nie będzie nas kilka dni, więc zdecydowaliśmy, że załatwimy jakiś nocleg. Na szczęście udało nam się znaleźć kogoś, kto ma dużo miejsca i mógłby cię ugościć. Wysłaliśmy już tam twoje rzeczy. Te kilka dni spędzisz w domu twojego kolegi, Adriena Agresta.
Buziaki, rodzice "
===============================
No i drugi rozdział ^^ Zaraz dodam 3 i jutro 4, dobrze? Wybaczycie mi tą nieobecność ??



Brak komentarzy:
Prześlij komentarz